Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/59

Ta strona została skorygowana.

ludzie, którzy będą mi bardzo mili, ale żaden z nich nie zachwyci mnie sobą.
— Więc żaden z pośród tych gentlemanów nie podoba się pani? Nawet ten przystojny oficer i plantator.
— Florindo, dajmy już pokój tej rozmowie. Czas idzie, a jestem jeszcze nie przygotowana do przyjęcia gości.
— Bądź spokojna, miss Lu. Zdążysz się ubrać przed przyjazdem gości. A zresztą cokolwiek włożysz na siebie, zawsze będziesz czarującą.
— Zaczynasz mnie zdumiewać swemi pochlebstwami, Florindo. Podejrzewam, że czegoś ci potrzeba odemnie. A może poróżniłaś się z Plutonem i chcesz mnie prosić o pojednanie z nim?
— Nienawidzę go od chwili, gdy podczas tej pamiętnej burzy w prerji okazał się takim bezprzykładnym tchórzem. Ach, miss Lu, coby się z nami stało wtedy, gdyby nie zbawienna pomoc nieznajomego jeźdźca!
— Napewno zginęlibyśmy wszyscy, — podchwyciła Luiza z zapałem.
— Ach, jaki on piękny, miss Lu! Włosy ma takie same, jak twoje, pani, tylko kędzierzawe. Na samo wspomnienie o nim warto westchnąć!
Było to bezwiedne czy też umyślne potrącenie w słabą strunę serca młodej panienki. Luiza ożywiła się i gotowa była wyjawić swe myśli bodaj nawet niewolnicy, gdy wtem na dziedzińcu rozległy się jakieś głosy i uczynił ruch niezwykły.