Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/62

Ta strona została skorygowana.

— Ach, prawda, zapomniałam! I cóż pan się o niej dowiedział?
— Już schwytana.
— To doskonale! Nie miałam dotychczas przyzwoitego wierzchowca, dopiero ojciec obiecał mi kupić pańskiego mustanga. Niech mi pan jednak powie, kto schwytał tego konia?
— Łowca mustangów, naturalnie. Nikt nie potrafi jeździć konno i zarzucać lasso tak jak on, chociaż nie jest to żaden meksykańczyk, lecz taki sam białoskóry, jak ja.
— Jak się nazywa?
— Nazwisko zapomniałem, wiem tylko, że ma na imię Maurice. Łowcę mustangów Mauricea zna każdy w forcie.
Myśliwy nie zauważył z jakiem zainteresowaniem panienka wypytuje go, ale Florinda, przysłuchująca się rozmowie, dostrzegła jak na dźwięk imienia Mauricea twarz jej pani oblał gorący rumieniec.
— Zdaje mi się, że takie miał imię człowiek, dzięki któremu ocaleliśmy w stepie? — zapytała służąca.
— Jest to ten sam właśnie — rzekł myśliwy, — którego poznaliście państwo w stepie podczas burzy. Przybędzie tu przed nastaniem nocy. Wyprzedziłem go dlatego, aby zawiadomić ojczulka pani, że pstrokaty mustang został schwytany i aby ojczulek nabył go wcześniej, niż może on być przez kogoś przekupiony w drodze. Wszak