Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/65

Ta strona została skorygowana.

zdrość wtedy, gdy zauważył, że miss Poinldekster rzuca ukradkiem spojrzenia w dal, w bezbrzeżną przestrzeń prerji, podchodząc kilkakrotnie ku balustradzie i patrząc w step jakby w oczekiwaniu na kogoś. Nikt nie mógł domyśleć się nawet, o co chodzi, ale Kasjusza męczyły jaknajczarniejsze myśli i podejrzenia.
Wtem w dali, w promieniach zachodzącego słońca ukazała się kawalkada. Kasjusz odgadł natychmiast, kto jedzie na czele tej kawalkady. Wcześniej jednak obłoczek kurzu zauważyła Luiza Pointdekster.
— To dzikie konie prowadzą, — rzekł komendant twierdzy Inge, spojrzawszy przez lornetkę we wskazanym kierunku. — O tak, to łowca mustangów, który dostarcza nam dzikie konie. Kieruje się on prosto tutaj, mister Pointdekster.
— Bardzo możliwe — odrzekł plantator — prosiłem go o przyprowadzenie kilku koni.
— Rzeczywiście jest to Maurice — potwierdził Henryk, patrząc również przez lornetkę.
Czując na sobie uporczywy wzrok kuzyna, Luiza udała, że zjawienie się w stepie Mauricea nic ją nie obchodzi.
Wkrótce nadjechał Maurice Gerald. Wyglądał pięknie w siodle i prowadził za sobą na arkanie pstrokatego konia.
Ach, jakie to piękne zwierzę! — zakrzyknęli goście, gdy koń został podprowadzony do podjazdu. Wszyscy wyszli na podwórze, aby oglądać konia zbliska. Maurice zwrócił na siebie ogólną