Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/90

Ta strona została skorygowana.

— Widzę, — rzekł komendant, zwracając się do Slomena, — że i pan, kapitanie, należy do współzawodników Mauricea. Rozumiałbym pana w zupełności, gdyby chodziło o Hencoca lub Grosmana, ale być zazdrosnym w powodu jakiegoś tam łowcy mustangów — to doprawdy śmieszne.
— To Irlandczyk, panie majorze, więc podejrzewam...
Ale nie dokończył, bo drzwi się otworzyły i do tawerny wszedł Gerald. Zajął miejsce przy wolnym stoliku i kazał sobie podać whisky oraz wodę. Wielu z pośród oficerów, którzy znali go z okazji nabywania mustangów, zamieniło z nim uprzejme ukłony. Młodzież zamierzała podejść do niego, aby spędzić wspólnie kilka miłych chwil na pogawędce, gdy nagle w progu ukazał się nowy gość, w którym odrazu poznano Kasjusza Calchuna. Zachowanie się jego oraz wygląd wskazywały dowodnie, że był trochę podniecony i nietrzeźwy. W oczach miał nienaturalne blaski, twarz bladą, włosy potargane i wysunięte niedbale z pod czapki. Stanąwszy pośrodku sali, zaproponował całemu towarzystwu wspólne spełnienie toastu, a gdy gospodarz tawerny napełnił gościom kielichy! — zawołał:
— Niech żyje Ameryka dla Amerykanów! Precz z uzurpatorami praw naszych! Precz z Irlandczykami!
Jednocześnie, patrząc natarczywie na stojącego naprzeciw z kielichem w ręku Geralda, trącił się z nim ruchem pogardliwym i tak gwałtownym, że