Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 062.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Anka stanęła na kopcu i powiewała za nimi chustką.
Pan Adam śpiewał marsza.
Maks długo przypatrywał się jasnym konturom Anki i gdy zniknęły mu w oddaleniu, usiadł i gniewnie powiedział:
— Ty zawsze musisz mnie ośmieszyć.
— Aby cię otrzeźwić. Nie lubię jak się upijają mojem winem i do tego w moim własnym domu.
Zamilkli obaj.