Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 192.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.


W jadalni nikt prócz Niny nie zauważył wyjścia Maksa.
— Co się stało z panem Baumem? — zapytała Mada Müller.
— Azaliż jestem stróżem swego spólnika, jeśli ten kasyerem nie jest! — odpowiedział żartobliwie Borowiecki, ale był rad, że oczy tego spólnika nie śledziły za Anką i nie kontrolowały jego rozmowy z Madą, która straciła humor, dowiedziawszy się o narzeczeństwie, i bardzo namawiała ojca do wyjścia, ale Müller był dzisiaj w doskonałym humorze, ujął wpół Borowieckiego, posadził przy córce i zawołał rubasznie:
— Głupia Mada, masz kawalera i niech ci się nie śpieszy do domu.
I pozostawił ich przy sobie; siedzieli zakłopotani.
Mada spuściła głowę na piersi i z wielkiem zajęciem wciągała rękawiczki, słuchając brzmienia jego nizkiego głosu, który zawsze przejmował ją rozkosznem drżeniem, a dzisiaj rozbrzmiewał w jej duszy tak smutnie, tak smutnie, że bała się, iż nie wytrzyma i wybuchnie płaczem.