Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 329.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

niech będzie zdrów pański ojciec, pańska narzeczona, pańskie dzieci.
— Dziękuję, dziękuję. A jeśli jeszcze kto napisze do pana podobnie, to mnie pan zawiadom. Zostaw pan list, muszę zacząć poszukiwania autora.
— Ja tego łajdaka wsadzę do kryminału, on pójdzie na sto lat na Sybir. Kochany pan Borowiecki, ja będę pańskim przyjacielem do śmierci!
Rzucił mu się na szyję, wycałował go serdecznie i wybiegł zupełnie szczęśliwy.
— Moryc i Grosglück! Chcą mnie zjeść! Ważna wiadomość! — myślał i długo o tem rozmyślał później tak silnie, że zapomniał o liście anonimowym, o przysiędze i całej scenie z Zukerem, która go jednak ogromnie zdenerwowała.
W domu, prócz czwórki grającej i Trawińskich nie zastał nikogo, a że już zmrok zapadał, siadł w dorożkę, kazał podnieść budę i pojechał na umówione miejsce oczekiwać Lucy.
Po przeszło godzinnem oczekiwaniu, które go zdenerwowało do reszty, Lucy ukazała się na trotuarze, wychylił się nieco, zobaczyła go i wsiadła, rzucając mu się na szyję i zasypując pocałunkami.
— Co to było, Karl?
Opowiedział jej wszystko.
— Nie wiedziałam dlaczego przyszedł taki uradowany, przyniósł mi ten garnitur szafirów, w który musiałam się zaraz ubrać. Jedziemy dzisiaj do teatru, on chce koniecznie.
— Widzisz z tego, że musimy na pewien czas przestać się widywać, dla uśpienia wszelkich podejrzeń — mówił, przygarniając ją do siebie.