Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 332.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

strach, strach konających przytomnie trząsł i rozrywał jej serce bolesnym spazmem.
A potem zmęczona, wyczerpana płaczem i boleścią, położyła mu głowę na piersiach i trzymając go za ręce, milczała długo, tylko łzy sznurami pereł cicho spływały po jej twarzy, a łkanie od czasu do czasu rozrywało jej piersi.
Rozstali się wreszcie, musiał przyrzec tylko, że choćby z daleka, będzie przy jej odjeździe do Berlina i że co tydzień napisze.
Borowiecki czuł się winnym, ale i zupełnie bezradnym wobec jej położenia.
Jechał do domu zmęczony śmiertelnie, smutny, przesycony jej boleścią, pełną łez, rozdrgany akcentami jej słów, rozbolały również.
— Niech pioruny zatrzasną romanse z cudzemi żonami! — zaklął, wchodząc do domu.