Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 336.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale i do większych zarobków.
Upłynęło znowu kilka tygodni pracowitych i gorączkowych dla niego.
Fabryka szła, ale dopóki była tylko sama przędza, tę sprzedawali, bo po zimowym krachu bawełnianym i przy wzmożonym ruchu jesiennym, bawełna była bardzo droga i poszukiwana, sprzedawali więc prawie natychmiast po wyprodukowaniu, ale teraz, gdy i inne oddziały były w ruchu, trzeba było robić, składać i czekać z towarem sezonu sprzedażnego, który zaczynał się dopiero w połowie zimy, a tymczasem wciąż było potrzeba nakładów nowych i nieustannych, a kredyt się nie rozszerzał, przeciwnie, zniknął prawie zupełnie.
Zmowa, jaką zainicyował Grosglück, działała solidarnie i ciasną obręczą dusiła fabrykę, podrywaniem zaufania, odmową kredytów i szkodliwemi plotkami o blizkiem bankructwie firmy.
Borowiecki niecierpliwił się tem coraz bardziej i coraz częściej spoglądał na starego Müllera i rozmyślał, czyby nie zażądać tyle razy ofiarowywanej pomocy.
Ale się powstrzymywał jeszcze, nie tyle ze względu na Ankę, bo wiedział już dobrze, pod jakimi warunkami Müller dałby pieniędzy, ale przez dumę, przez zaciętość, która w nim rosła w miarę napotykanych przeszkód.
W chwilach bardzo szczerych rozmyślań nad sobą i położeniem swojem, drwił ze swoich głupich przesądów, przeklinał prawie romantyczność, jak nazywał skrupuły, które go powstrzymywały jeszcze od zerwania z Anką i ożenienia się z Madą, ale im ulegał.
Może nawet dla tego, że Ankę widywał codziennie, że zaczynał rozumieć jej stan, że to nie była ta dawna,