Ta strona została uwierzytelniona.
— Macie racyę, byłem widać niedość trzeźwym i nie dobrze argumentowałem.
— Dobranoc.
Kurowski podał mu rękę i patrzył za nim z głębokim żalem, a potem zadzwonił i kazał natychmiast zaprzęgać do wyjazdu.
— Biedna Anka! — szepnął.