Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/153

Ta strona została przepisana.

co oblicze to wyrażało, przeniknęło do mej duszy. Twarz ta spoglądała ku mnie i pełnym boleści, śmiertelnym skurczem, ale okalała ją promienna aureola, przypominając mi, że ofiara była dobrowolną. Krzyż stał tu, wieńcząc skałę, jak dotąd stoi na wielu zboczach górskich, symbol smutnych i wzniosłych prawd, pouczając przechodniów, że rozkosz nie jest ostatecznym celem, ale przypadkiem, że cierpienie jest dobrowolnym udziałem dusz wspaniałych; że lepiej jest przeboleć wszystko i czynić dobrze. Odwróciłem się i zstąpiłem z gór w milczeniu; a gdy obejrzałem się ostatni raz, zanim zawarły się za mną cienie lasu, widziałem, że Olalla stała wciąż, oparta o krucyfiks.