Przy schyłku pięknego dnia sierpniowego liczna gromadka wychodźców europejskich wynurzała się z olbrzymich lasów, zajmujących południową część hrabstwa Linkolnu, w stanie Kentuky. Około dwóchset osób, przeważnie kobiet i dzieci, składało ten orszak, ciągnący się po drodze wydłużonym wężem. Wszyscy mężczyźni bez wyjątku uzbrojeni byli w strzelby, pistolety, pałasze i wielkie noże myśliwskie; chłopcy nawet czternasto i piętnastoletni z dumą dźwigali broń, powierzoną im przez starszych dla obrony gromady przeciwko napadowi dzikich Indyan. Wychodźcy byli w części Europejczykami, świeżo przybyłymi do Ameryki dla szukania lepszego losu, w części mieszkańcami wschodnich, nadmorskich Stanów Unii Amerykańskiej, którzy opuścili przeludnione już nieco te prowincye, w nadziei, że znajdą łatwiejsze utrzymania dla siebie i swych rodzin nad brzegami rzeki Ohio, gdzie ziemia była nadzwyczaj żyzna, a można ją było nabywać prawie za bezcen.