cił siekierą, wymierzoną w głowę dzikiego, lecz Osag równocześnie wypuścił swoją. Obie bronie spotkały się w pół drogi, zadźwięczały i upadły na ziemię. Indyanin jak strzała schylił się po swoją, lecz kwakier uchwycił go za kark i rzucił o ziemię, a porwawszy siekierę i pochyliwszy się nad leżącym, uderzył go z szybkością błyskawicy trzykrotnie w głowę.
Natan podniósł się, zakręcił skrwawioną siekierą młyńca i obejrzał się na Rolanda, który za przykładem Nalana rzucił siekierą na Indyanina, ale niewprawny w tego rodzaju robieniu bronią, chybił przeciwnika. Ten nie cisnął swej na Rolanda, lecz chcąc mu własną ręką czaszkę roztrzaskać, poskoczył ku niemu. Na nieszczęście swoje, dziki potknął się na trupie jednego ze swych towarzyszów i upadł. Roland rzucił się na niego i pochwycił za oba ramiona, lecz siły nie odpowiedziały jego męstwu. Osłabiony wycierpianymi trudami, nie mógł utrzymać miotającego się pod nim dzikiego. Indyanin wkrótce wydobył się na wierzch i niezawodnie walka zakończyłaby się śmiercią Rolanda, gdyby szybko nie nadbiegł Natan i nie roztrzaskał głowy dzikiemu.
Zwycięzcy poskoczyli ku strumieniowi, ażeby dowiedzieć się, co się stało z piątym Indyaninem i jeńcem. Straszny łoskot z łożyska potoku, połączony z przekleństwami, krzykiem i jękami, wskazał im miejsce pobytu obydwóch. Okropny widok przedstawił się ich oczom. Indyanin leżał na wznak, pogrążony w połowie w wodzie i mule.
Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/198
Ta strona została skorygowana.
— 182 —