Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/254

Ta strona została skorygowana.
—  236  —

Jego dziwny ubiór i cała powierzchowność podobna do postaci indyjskich kuglarzy zaimponowała dzikim, jak wszystkie plemiona ciemne, nadzwyczajnie zabobonnym. Wrażenie to zwiększyło się jeszcze napadem konwulsyjnej choroby, którą został rzucony o ziemię. Dzicy przypuszczali, że go jakiś potężny szatan opętał wstąpiwszy w jego ciało. Po przeminięciu słabości, chociaż skrępowali go jak innych więźniów bawolimi rzemieniami i zaprowadzili do chaty wodza, obchodzili się z nim z łagodnością i uszanowaniem, dowodzącem wiary w jego moc nadprzyrodzoną.
Wiara ta tem jawniej uwydatniła się na drugi dzień, gdy dzicy poczęli tłumnie gromadzić się koło chaty Wenongi. Jedni pragnęli mu się przypatrzeć, drudzy — zapytać go o przyszłość, inni nakoniec, mniej zabobonni od tamtych, mniemali, że im się uda wywiedzieć jakichś o nim szczegółów i przeświadczyć się czy w istocie posiada potęgę nadprzyrodzoną. Do tych ostatnich należał Daniel Doe, czyli właściwie Atkinson, oraz kilku starych, doświadczonych i przezornych Osagów. Zarzucali oni tysiącznemi pytaniami jeńca, mniemając, że im się uda wątek tajemnicy pochwycić.
Ale wszystko to nie wywarło najmniejszego wrażenia na Natanie. Mniemanego czarnoksiężnika dyabeł milczenia, jak sądzili Indyanie, opętał; nie zwracał na nich wcale uwagi. W osłu-