Strona:PL Roboty i Dnie Hezyoda.djvu/41

Ta strona została skorygowana.

Dla igrzysk Amfidama. Nagrodę wspaniałą
Przeznaczyli synowie królewscy, a mnie się,
Zwycięzcy w pieśni, z uchem trójnoże dostało,
Które złożyłem Muzom w Helikońskim lesie,
       660 Gdzie mnie, piewcę, raz pierwszy spotkało ich grono.
Stąd i Tarczowładnego znam myśli, Persesie,
Bo mnie Muzy uczyły snuć pieśń nieskończoną.
W pięćdziesiąt dni po zwrocie w drugą stronę słońca,
Gdy po znużeniach lato zbliża się do końca,
       665 Czas śmiertelnym żeglować; statku ci w tej porze
Nie porozbija, ludzi nie pochłonie morze:
Chyba gdyby Pozejdon wstrząsający ziemię,
Lub król bogów, umyślnie rzucił zguby brzemię,
Bo o dobrem, czy o złem, ich wyrok stanowi.
       670 Wtedy niebo jest jasne, nieburzliwe fale:
Więc ściągnij statek z brzegu, posłuszny wiatrowi,
I na wodę! a przybór opatrz doskonale.
Lecz wracaj jak najspieszniej w swe domowe ściany;
Nie czekaj winobrania, ani dżdżów jesieni,
       675 Ni burzy, gdy Not groźnie zaświszczy w przestrzeni,
A z deszczem Zewsa do dna poruszy bałwany:
Jesienią byt na morzu nie jest pożądany.
Inaczej się żegluga przedstawia nam w wiośnie.
Gdy z nowym rokiem wrona zaznaczy na ziemi
       680 Głębszy ślad stóp, a kwiecie na drzewach podrośnie
Śród drżących kiści, — ruszaj z falami morskiemi.
Ciężka to rzecz żegluga, i ja jej nie lubię,
Bo czyż mógłbym zachwalać, co dąży ku zgubie?
Lecz ludzie, choć z trudnością, przed klęską się strzegą.
       685 W swem sercu nierozumnem nawykli do złego:
Biednych śmiertelnych dusza za zyskiem przepada.
Przykra śmierć śród fal morskich! Moja przeto rada,
Byś gorąco do serca wziął, co ci tu prawię:
Nie mieść wszego dobytku w wydrążonej nawie,
       690 Większą część w domu zostaw, mniejszą daj wyprawie.
Źle na otwartem morzu zostać bez ratunku,
Jak źle zbytnio obciążyć wóz wagą ładunku;