Strona:PL Rodzina kamieniarza.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.
 — 6  —

okraszonej kaszy, lub kapusty, kawał chleba z serem, albo butelkę mleka, a często zdarzył się i kawałek kiełbasy, aby głód nie przeszkadzał im w nauce.
Pokorowa, jak mogła dopomagała swemu mężowi. Obrządziwszy się ze swym skromnym gospodarstwem, w lecie chodziła po górach, zbierała i suszyła lecznicze zioła jak: piołun, tysiącznik, szałwię, kozłek lekarski czyli walerjanę, bratki, kwiat lipowy i bzowy — i sprzedawała to do apteki. Dalej rwała orzechy i berberys, w które obfitują góry kaźmierskie i nosiła to wszystko na targ, gdzie za dobre pieniądze zbywała.
Po powrocie ze szkoły lub wczesnym rankiem chłopcy pomagali matce w tym zajęciu.
Za otrzymane stąd pieniądze Pokorowa kupiła parę kur i koguta, a za sprzedane kurczęta nabyła kozę. Chociaż znajome kobiety kpiły z niej, że będzie miała «żydowskie bydlę», Pokorowa nic sobie z tego nie robiła. Wiedziała ona dobrze, że w górach nie zebrałaby paszy dla krowy, a niewybredna koza byle czym się pożywi i aby ją tylko dobrze doglądać, da tyle mleka, ile źle pielęgnowana krowa — dzieci zaś nie pytają, jakie to mleko, aby tylko było. Otóż koza Pokerowej dawała tyle mleka, że nietylko było czym strawę okrasić, ale czasem się i na serek zebrało.
Wacek bardzo pragnął posiadać i chować gołębie. Razu pewnego ojciec poszedł do szkoły spytać pana nauczyciela o postępy swych synów i dowiedział się, że obaj, a zwłaszcza Wacek, uczą się doskonale.
Chcąc mu za to zrobić przyjemność, ojciec kupił mu parę fajfrów. Chłopak nie posiadał się z radości. Z pomocą ojca skleił gołębnik i z całym zapałem oddał się hodowli tych ptaków. Gołębie wkrótce przywykły do nowego mieszkania: