W czas raniuśko słońce wschodzi,
Ma miluśka konie wodzi,
Ej, wodzi bronnego:
Siadaj Jaśku na niego!
Osiodłem ja swego siwka,
Dam se nalać flaszkę piwka,
Ej, do kochanki pojadę,
Wianeczek jéj ukradnę.
Nie ukradniesz, ty Janiczku,
Bo ty siedzisz na koniczku,
A ja tobie wianka nie dam,
Bo ja ciebie dobrze znam.
Ona idzie i płakała:
Czegożem ja doczekała?
Kiedy ja już wianka nie mam,
Oczka sobie wycieram.
Bez ten Laskowski las
Prostéj dróżki tam niémasz:
Odprowadźże mię,
Ty moja kochaneczko,
Muszę tam być rano wczas.
Ona go odprowadziła,
Swój wianeczek straciła:
O mocny mi Boże
Ubogiéj sierocie,
Cóźech ja uczyniła?
Zajechał przed karczmiczkę
I uwiązał koniczka:
Stój, koniczku bronny,
Aby na chwileczkę.
Aż zapłacę muzyczkę.
Jak muzyczkę zapłacił,
I karbaczką zatrzasnął,
A muzyka grała,
Aż karczmiczka drżała,
A miluśka płakała.
Zaszła sobie do domeczku,
I siadła se na łóżeczku,
Rozmyślała sobie,
Rozmyślała sobie
O swoim kochaneczku.
A on przyszedł pod te drzwi:
Kochaneczko otwórz mi!
Niesę ci chusteczkę
Zieloną, jedwabną,
Wyszywane kraje ma.
Iżbyś się nie gniewała,
Iżbyś się nie gniewała,
Iżeś mię z innemi,
Iżeś mię z innemi
Tańcować widziała.