Niechże mnie cieszy, kędyli téż chce,
Jeno mnie nie opuszczaj, me serce.
Szukaj sobie inszéj gdzie chcesz,
Tylko mnie nie obmawiaj, że mnie nie chcesz.
Godzino, godzino nieszczęśliwa,
Comci ja sierota za smutliwa;
Ach smutliwa, zasmucona,
Od mego kochanka opuszczona!
O Boże, Boże w wysokości!
Cóżci nas ty stresktał[1] z téj miłości!
Bo ta miłość, która była,
Z obiema się nam raz rozłączyła.
Ach Boże, mój Boże!
Cóż ja doczekała,
Że ja się w nieszczérym
Synku zakochała!
On z innemi chodzuje,
A mnie wziąść obiecuje.
Przyjdę do karczmiczki,
Stanę wedle proga,
Mój miły tańcuje,
Nie boi się Boga;
Chusteczką wywija,
A ze mnie się pośmiéwa.
Przyjdę do domeczku,
Siędę na łóżeczku.
Pocznę sobie myśleć
O swym kochaneczku, —
On przyjdzie i burzy:
Wstań, kochanko, otwórz mi!
Nie będę ja tobie
Więcéj otwierała,
Ja się nieszczérości
Od ciebie doznała;
Tyś się ze mnie pośmiéwał,
Jakeś się chusteczką ociérał.
O cóż ci to chodzi?
O ten biedny taniec?
Jednak mnie, kochanko,
Ty jedna dostaniesz.
Otwórz, bo cię miłuję,
Z szczérego serca całuję.
Na téj górze kwitną róże,
A urwać ich nie mogę.
Miłowałach fałecznika,
Miłować go nie mogę.
Miłowałach i kochałach,
W sercu go se nosiła;
Nie byłabych se myślała,
Że ta miłość fałszywa.
- ↑ Skarał.