Ej, kochałaści,
Darmo się nie spieraj,
Do serca mego rany
Nie otwieraj.
Ej, nie kochałam,
Jak się Boga boję,
Bo ja o takich
Kochanków nie stoję.
Bo która bogata,
To ją umiłują,
A która uboga.
To ją szkalerują.
Albo mnie zabiją
Albo mnie powieszą,
Albo mnie ptaszkowie
Po polu rozniesą.
Albo mnie zabiją,
W sztuki porąbają,
Lecz prośbę uczynię,
Że ciebie kochałem.
Ach widzisz kochanie
To słońce na niebie?
Tak mi jest niemiłe
Me życie bez ciebie.
Kochałem cię, Kasio,
Jak kwiateczek róży,
Dajże mi téż Boże,
Żebym kochał dłużéj.
Latała, gęgała
Siwa gęś nad wodą,
Przyjdzie mi oszaléć
Kasinko, za tobą.
Nie szaléj, nie szaléj,
Życie sobie zgubisz.
Jak nie mam nie szaléć,
Gdy ty innych lubisz?
Już tam zaświtało
Kaj zajaśniéć miało,
A moje kochanie
Z wiatrem uleciało.
- ↑ Porównać: „Dziewczę bałamut“ u Lipińskiego, str. 105.