Strona:PL Roger - Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
— 135 —

lVarA = \lyricmode { ko -- chać dłu -- żéj skry -- cie
nie mo -- gę bez trwo -- gi.
Jam méj mat -- ce nie mó -- wi -- ła,
wnieść mo -- że, żem pło -- cha,
ta wieść by ją za -- smu -- ci -- ła,
bo mnie ba -- rdzo ko -- cha. }

sVarA = { | 
\partial 2 c4. b8 | a8 g f4 d | b'8 a f4 d | c c r4 | d4. d8 e fis
\break
g a b4. b8 | d4. \stemDown a8 c b | g2 f4 | e8 g c4. b8 | a g f4 d \break
b'8 \stemDown a \stemNeutral f4 d | c4 c r4
\bar "|."
s }

\paper { #(set-paper-size "a4")
 oddHeaderMarkup = "" evenHeaderMarkup = "" }
\header { tagline = ##f }
\version "2.18.2"
\score {
\midi { \tempo 4 = 100 }
\layout { line-width = #140
indent = 0\cm}
\relative g' {
\time 3/4
\override Staff.TimeSignature #'transparent = ##t
\set Staff.midiInstrument = #"flute"
\key c \major
\autoBeamOff \sVarA
}
\addlyrics { \lVarA
} }


Kocham ciebie nad me życie,
Wacławie mój drogi,
Ale kochać dłużéj skrycie
Nie mogę bez trwogi.
Jam méj matce nie mówiła,
Wnieść może, żem płocha,
Ta wieść by ja zasmuciła,
Bo mnie bardzo kocha.

Więc pójdziemy do twéj matki,
Bóg to dobry sprawi,
Że uściska swoje dziatki
I pobłogosławi.
Skoczył, i weszli oboje
Do Heleny chatki,
A Wacław tam prośby swoje
Zanosi do matki.




259.
z p. Rybnickiego.
 
\relative d' {
\set Staff.midiInstrument = "flute" 
\key c \major
\time 3/4 
\autoBeamOff 
g8 a g4. f8 | f4 e r4 | c'8 c c4. a8 | a [(g)] g4 r4 | \partial 4 g8 c
\break
\partial 2 c8 d e c | a a a b c a | g c g4. f8 |f4 e r4
\bar "|." 
s
}
\addlyrics {
Ma -- gda -- len -- ko mo -- ja,
być mi ta -- ka szczé -- ra,
pójdź ze mną na spa -- cér,
pójdź ze mną na spa -- cér,
nie bę -- dzie nam zi -- ma.
}
\midi {
\tempo 4 = 100 
}


Magdalenko moja,
Być (bądź) mi taka szczéra,
Pójdź ze mną na spacér,
Pójdź ze mną na spacér,
Nie będzie nam zima.

Pójdź ze mną na spacér,
Aże do gaiczka,
To tam usłyszymy,
To tam usłyszymy
Śpiewać słowiczka.

Moja kochaneczko,
Nie chódź ode mnie,
Ani spuszczaj twoich,
Ani spuszczaj twoich
Czarnych oczu ze mnie.

Bochmy się społem
Roczek miłowali,
A terazki nam się
Ci nasi ojcowie
Społem wziąść nie dali.

O wiemy my oba,
Co jest miłowanie,
Jakie to jest trudne,
Jakie to jest trudne
Nasze rozestanie.

A idź mi tam z Bogiem,
Ty mój kochaneczku,
A piszże mi w krótce,
A piszze mi w krótce
Maluśkie pismeczko.

Jak mi będziesz pisał
To małe pismeczko,
Wtedy mi pocieszysz,
Wtedy mi pocieszysz
Me smutne serdeczko.

A ja ci napiszę,
Że będziemy swoi;
A ty mi zaś odpisz,
Niechże się już dzieje
Po téj Boskiéj woli.