O wiemci jabłoneczkę,
Ma jabłuszka dwie; —
Namawiałem kochaneczkę,
Ale nie sobie.
Boże, Boże, żal mi będzie,
O jak mi cię wezmą ludzie,
Ty kochaneczko!
Kiedy idzie do kościoła,
Jako leluja,
Ludzie za nią poglądają:
Toć dziócha szumna!
Boże, Boże, żal mi będzie, i t. d.
Kiedy idzie do ogródku,
Jako frejliczka,
Ludzie za nią poglądają
Na jéj liczka.
Boże, Boże, żal mi będzie, i. t. d.
Kiedy idzie do karczmiczki,
Jak różany kwiat,
Ludzie za nią poglądają:
Toć jéj służy świat!
Boże, Boże, żal mi będzie, i t. d.
Kiedy przyjdę do karczmiczki,
Stanę przy dźwierzach,
Oglądam się po swéj miłéj,
Onéj niewidać.
Boże, Boże, żal mi będzie, i t. d.
Gdyś nie przyszedł na tę nockę,
Przyjdźże na drugą,
Będziemy się w nocy ściskać,
Jak nocka długa!
Boże, Boże, żal mi będzie,
Jak mi cię wezmą ludzie,
Ty kochaneczko!
Nowiny idą, smutek nadchodzi,
Muszę maszerować;
Téj mojéj miłéj, mojéj najmilszéj
Muszę podziękować,
Gdybyś była jak ma miła,
Tobyś mnie odprowadziła,
Aby na pół mile,
Serce moje miłe.
Jeno ja ciebie o tyle proszę,
Byś się nie wydała,
Byś swojéj cnoty lecy (lada) szelmowi
Na darmo nie dała.
Bo teraz są ciężkie laty,
Nie utracaj swojéj cnoty;
Jak cnotę utracisz,
Mnie piestrzanek wrócisz.