Myślałem się, myślał,
Że to wojna, szpas,[1]
Iż tam będę tydzień,
Albo i dwa tydni,
Przyjdę do dom zaś.
A jam tam był roczek,
Jako godzinę,
A jam się już myślał,
Wy moje rodzice,
Że już tam zginę.
Moi muzykanci,
Zagrajcie mi tusz,
Kiedy ja już muszę
Od moich rodziców
Na wojenkę już!
Moi muzykanci,
Zagrajcie mi marsz,
Kiedy ja już muszę
Nieszczęsny tornister[2]
Na swe plecy brać.
Żaden nie uwierzy,
Jak na wojnie jest;
Kołacze z owsa,
Pieczonka ze psa,
Woda z koleja!
Żaden nie uwierzy
Ani tatuliczek,
Jak jest porąbany,
Jak jest porąbany
Mój siwy koniczek!
Żaden nie uwierzy
Ani mamuliczka,
Jak jest porąbana,
Jak jest porąbana
Ta moja głowiczka!
Nieszczęśliwa ta wojenka,
Co ja na nię muszę,
Boć ja maszerować muszę
Bez góry i lasy.
Grają, trąbią i bębnują,
Na waltorniach grają,
Ubogiemu wojaczkowi
Krwawe łzy kapają.
Zostań z Bogiem, ma kochanko,
Na potomne czasy,
Boć ja maszerować muszę
Bez góry i lasy.
Zostań z Bogiem, ma kochanko,
Niech ci Bóg pomoże,
Boć ja maszerować muszę
Bez czerwone morze.
Jak za morze przepłynęli
I na brzegu stanęli,
Tam się wszyscy wojaczkowie
Na śmierć przeprosili.
Jeno jeden nie przeprosił,
Ten, co bęben nosił;
Bo on pedział[3] iż nie zginie,
Iż go kula minie.
Piérwsza kula wyleciała,
W bęben uderzyła:
Oto masz, ty bębenisto,
Piérwsza twoja była!
Żaden tyle nie wystoi[4]
Co wojaczek musi,
Choćby strzały z nieba prały,
Maszerować musi.