Za olszyną, za olszyną
Malowany dwór,
Malowana kolaseczka
I siwasty koń.
Na tym koniu złota grzywa,
Strzebna podkowa: —
A ja ciebie, panno, nie chcę,
Boś jest uboga.
A ja cię téż, wacpan, nie chcę,
Bo rad w karty grasz.
A ja cię téż, panno, nie chcę,
Czarne nogi masz.
A ja skoczę do Dunaja
Umyję nogi,
Wacpan przegra sto talarów,
Będzie ubogi.
Sto talarów, sto talarów
I to nie wiele; —
Panna nie czesała głowy
Cztéry niedziele.
A cóż tobie, wacpan, po tém
Do mojéj głowy?
A ty siadaj na twego konia
I jedź do wdowy.
Nie zalecałech się wdowie
Ani mężatce,
Jeno tobie, moja panno,
Piérwszéj plugawce.
Przyszedł pod okieneczko,
I wołał: Marjaneczko,
Otwórz mi okieneczko!
Kochanko, serce moje,
Otwórz okienko twoje!
Matuchna usłyszała:
Nie dla ciebie, ty hultaju,
Córeczkęm wychowała.