Teraz wyjzdrzyj, kochaneczko,
Ze sieni,
Jak się lipa zieleni!
Teraz wyjzdrzyj, kochaneczko,
Ze sieni,
Jak się róża czerwieni!
Na tym pańskim moście
Rozmaryjan rośnie,
Żaden go tam nie podlewa,
On tam nie urośnie.
Jak ja tędy pójdę,
Podlewać go będę,
Jeśli się zieleni, —
To się żenić będę.
Nasiałach rozmaryjanku, —
On mi nie zeszedł:
Posłałach ja po kochanka, —
On mi nie przyszedł.
Gdy on mi nie przyjdzie,
Niech nie chodzi,
Rozmaryjan pięknie schodzi
Pięknie zielony.
Namówili mi matka
Piérwszego;
A ten pierwszy
Bardzo pyszny,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Drugiego;
A ten drugi
Ma nos długi,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Trzeciego;
A ten trzeci
Ma złe dzieci,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Czwartego;
A ten czwarty
Ma złe portki,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Piątego;
A ten piąty
Patrzy w kąty,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Szóstego;
A ten szósty
Bardzo tłusty,
Nie chcę go, nie chcę go.
Namówili mi matka
Siódmego;
Bo ten siódmy
Bardzo szumny,
Wezmę go, wezmę go!