Powiadają ludzie na mnie,
Iże chodzę ku cudzéj pannie:
A cóż komu do tego,
Kiedy jest co szwarnego?
Powiadają brat i siostry:
Ta panna ma język ostry!
Choćby go miała jako miecz,
Ona musi moją być.
Powiadają mi przyjaciele,
Iż ta dziócha nie ma wiele;
Choćby grosza nie miała,
Ona musi moją być.
Powiadają mi wszyscy doma:
Ta nie będzie twoja żona.
A ja temu nie wierzę,
Jeszcze tam raz pobieżę.
Jak on przybiegł pod okieneczko,
Zawołał on: Moja kochaneczko,
Otwórz mi ty jeszcze raz,
Namówimy my się oba wraz.
A ja tobie nie otworzę.
Jeszcze zaprę i założę,
Łóżeczko swe uścielę,
A z ciebie się wyśmieję.
Była łaska, już jéj niéma,
Bo się skryła pod korzenie,
Pod korzenie, pod paproć,
Ty się, moja łasko, ponawroć.
Lepiéj było doma leżéć,
Niż ku dziosze w nocy bieżéć;
Lepiéj było doma spać,
Niż darmo dzióchy namawiać.
Prawdęć mi mówili
Ta moja mamuliczka,
Iże ja nie ujzrzę
Przed sobą chodniczka.
Prawdę mi mówili
Ten mój tatuliczek,
Iże mię się zaprze
Każdy przyjacieliczek.
Przyjaciele nie znają,
Rodzice nie dbają; —
Ja uboga sieroteczka
Gdzież się podziać mam?
Do skały nie włażę,
W kamieniu nie będę,
U ciebie, kochaneczku,
Przebywać nie mogę.
Siedzi ptak na bukowinie,
Skubie mech: —
Szwarna panno, daj mi gęby,
Bobym zdechł.
Nie zdechniesz ty, stary dziadzie,
Nie zdechniesz,
Dokąd się ty mojéj gębuśki
Nie dotkniesz.