Zawszech pomyślała
Ze się dobrze wydam,
A ja się uganiam
Aż do śmierci z biedą.
Wzięłach sobie chłopa,
Rad gorzołkę pije;
Jak się on upije,
To mnie potém bije.
Bije on mnie, bije
Trzy razy na tydzień,
A wczora mi pedział,
Iż będzie każdy dzień.
Kto ma szwarną żonkę,
Ten ma radość,
Nie odejdzie od niéj
Ani na krok;
Da jéj gęby we dnie,
Bali bez południe,
A jak przyjdzie wieczór,
Téż jéj nie odbiegnie.
Jak przyjdzie pół nocy,
To go budzi:
Stawaj mój mężyczku!
Tak mu mówi,
Żebyś nie zapomniał,
Już czas do roboty;
Pięknie mu przymawia,
I doda ochoty.
A jakeś mi mawiał
Kiedyś mnie namawiał?
Mówiłeś mi: Mojaś ty, mojaś ty!
A teraz mię bijesz,
Choć za moje pijesz,
I mówisz mi: Szelmaś ty, szelmaś ty!
Większyś ty jest szelma,
Bo gdzieindziéj latasz,
A mnie każesz wołki gnać, wołki gnać.
Popędzę ja wołki
Na zielone dołki,
I każę je chłopcom paść, chłopcom paść;
Sama będę spała,
Póki będę chciała,
Muszą mi je zawracać, zawracać.
- ↑ Od P. Lompy, takaż dosłownie u: Lipińskiego P. l. W. P. I. str. 178.