Miło mi było, matusio,
Słuchać muzyki,
Kiedy grali za oknami
Jako słowiki.
A terazci już nie miło,
Nie dawać mnie za maż było,
Mamunio moja.
Zaprzągajcie cztéry konie
Do téj karety,
Niechże ja se poobjeżdżam
Wszystkie wizyty.
Zaprzągajcie jak najprędzéj,
Niech nie smucę serca więcéj
Mamuni mojéj.
Matko, matko, matusio moja,
Wydajcież mnie wczas do ludzi,
Niechże mi się świat nie mudzi,
Matusio moja!
Córko, córko, corusio moja,
Jeszcześci ty jak jagoda,
Jeszcze cię dla ludzi szkoda,
Corusio moja!
Matko, matko, matusio moja,
Chociażci ja jak jagoda,
Alebym ja chłopca rada,
Matusio moja!
Córko, córko, corusio moja,
Będzieszci ty chłopca syta,
Cztéry razy na dzień bita,
Corusio moja!
Matko, matko, matusio moja,
Nie będzie to wasza wina,
Choćby ja się z chłopcem biła,
Matusio moja!
Czemużeście mnie, mamiczko,
Tak wczas wydali,
Kiedyście mnie gospodarstwa
Nie nauczyli?
Terazby trza gospodarzyć,
Ja nie umiem jeść nawarzyć,
Mamiczko moja!
Gdy wy do mnie przyjedziecie,
Mamiczko moja,
To on do mnie pięknie mówi:
Żoneczko moja!
Jak wy skoro odjedziecie,
To mnie bije, kijem siecze,
Mamiczko moja!
- ↑ Od P. Lompy. Porównać: Konopki P. l. kr. str. 133, i Lipińskiego P. l, W. P. 147.