Kaczmareczce zakazała,
Coby już nie nalewała:
Ja nie chcę o żadnym wiedzieć,
Bo on może doma siedzieć.
Przedał wozy, przedał pługi,
Jeszcze nie zapłaci długi;
Jak umarło gospodarstwo,
Musi przestać liderastwo.
Sąć to na świecie pijacy,
Co pijają we dnie w nocy;
Czasem od picia nie wiedzą,
Ani téż chodzić nie mogą.
Trza by i ludzi po temu,
Coby ich wiedli do domu;
Dwa mię wiodą za ramiona,
Bych nie upadł na kolana.
A trzeci mi musi p’adać,
Którą nogę przódy stawiać;
Ludzie patrzają z swych okien,
Myślą że idą z niedźwiedziem.
Gdy postawię w góry oczy,
Cały świat się ze mną toczy;
Gdy przychodzę ku méj sieni,
Daję słupom pozdrowienie.
A ja sobie dobrze żyję,
Co zarobię, to przepiję.
Jeszcze jeden piętak mam:
Kaczmareczko, wléj mi zań!
Dał sobie wlać kwartę piwka,
Siodłać sobie swego siwka.
Swego siwka osiodłam,
Do swéj miłéj pojadę,
Iste słowa przywiezę.
Nie przywieziesz, kochaneczku,
Choć przyjedziesz na koniczku,
Bo ja ciebie dobrze znam,
Słoweczka ja ci nie dam.
Napij się braciszku, napij się,
Bo nam to pan szynkierz napisze;
Napij się, braciszku, napij,
Póki się twój ojciec szaci.
Jak cię on przestanie szacić,
To się nie będziesz mógł napić.
Napij się, braciszku, napij się,
Bo nam to pan szynkierz napisze.
Pij, syneczku, pomaluśku,
Pij, syneczku, pomału,
Bo masz małą stodolinkę,
Bo masz małą stodołę.
Piwo sam, piwo tam,
Muzykanci grajcie,
Bo ja wam zapłacę,
To się nie starajcie!
Dajcież mi kielicha,
Bo mam chęci wiele
Wypić wasze zdrowie
Zacni przyjaciele.
Niech wam da Bóg szczęście
A kontentowanie,
Tego ja wam życzę
Na podziękowanie.