Już się wiosna ukazuje,
Świat przybiera miłą postać,
A ja w sercu ranę czuję,
Zawsze smutna muszę zostać.
Skowronek nuci swe pieśni,
Ciesząc się z powrotu wiosny,
A moje ciężkie westchnienie
Okazuje czas nieznośny.
Słońce wschodzi a ja płaczę,
Moment każdy czyni trwogę,
Wieczór wzdychania ja noszę,
A w nocy usnąć nie mogę.
Ten, co ja kocham nad życie,
Nic się z niego nie spodziewam,
Tylk’ dla niego łzy obficie
Z mych biednych oczu wylewam.
Gdy się kropla z kroplą złączy,
Jednę strugę uformuje,
Tak ja łzy z mych oczu toczę,
Niespokojność życie truje.
Idę na brzeg strumienia,
Tam płynie z wodą mój luby,
Poślę mu moje westchnienia,
On przyczyna mojéj zguby.
Gdy cię dojdą moje żale,
Przez spokojność utraconą
Wspomnij, że cię kocham stale,
A bądź przez litość wzruszonym.