Trąbią, trąbią, w bębny biją,
Wojaczkowie maszerują.
Teżci by jam maszerował,
Gdyby mi kto koni siodłał.
Starsza siostra usłyszała,
Koniczka mu osiodłała.
A ta druga szablę dała,
A ta trzecia zapłakała.
Nie opłaczcie, siostry, brata,
Przyjadę ja za trzy lata. —
Już trzy lata pomijają, —
Siostry brata wyglądają.
A on leży w szczérém polu,
A głowiczka na kamieniu.
A koniczek stoi u niego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
Wstawaj, panie, wstawaj, nie leż!
Dawałeś mi siano, owies.
Teraz nie dasz ani sieczki, —
Stoję w krwi już pod kosteczki!
Teraz nie dasz ani siana, —
Stoję w krwi już pod kolana!
Teraz nie dasz ani słomy, —
Roznoszą nas krucy, wrony.
Pod Wielkim Głogowem
Wojsko stoi;
Pójdziemy na pomoc
Cesarzowi.
Matuchno z Częstochów
Bądź w pomocy,
Bo ja już wojuję,
We dnie, w nocy!
Pisałech pisanie
W prawéj ręce,
Iże ja już stoję
Przy regimencie.
Pisałech pisanie
W lewéj ręce,
Iże mnię zabili
Na wojence.
Zesłał król szandarów[1]
Na siodłaki,[2]
Żeby szli pochować
Te wojaki.
Jakci oni zaszli,
Szachtowali,
I tam te wojaki
Pochowali.
Niegaszoném wapnem
Przesypali.
Jeden woła: bracie,
Dobij, dobij.
A ten drugi: bracie,
Mój kamracie,
Nie daj mi się trapić
Na tym świecie.