Czerwoną lelują[1]
Go obsadził,
Kiech swoją miłą
Odprowadził.
Ciężko mię mamiczka
Odchowali,
Z rączki na rączkę
Przekładali.
Jeszczech ja nie urósł,
Jużech wojak;
Mam piękną szabliczkę,
Modry kabot.
Za naszą stodołą
W białéj koniczynie
Rozpuścił se tam syneczek
Cztéry bronne konie.
Jak se ich rozpuścił,
Nie mógł ich połapać,
Musiał się nad niemi
Żałośnie rozpłakać.
Płakali mamiczka,
Płakała siostrzyczka,
Iże mi się u boku
Szabliczka błyskała.
Szabliczka bruszona,
To jest moja żona;
Boć mię ona broniła,
Jak był Francuz doma.
Francyo, Francyo!
W nieszczęśliwym landzie[2]
Nie jedna dziéweczka
Syneczka pozbędzie.
Wojacy, wojacy,
Malowane dzieci,
Nie jedna dziéweczka
Za wami poleci.
Porząd mi dawają,
Co mi się nie lubi,
Porząd mi dawają,
Co ja nie chcę.
Dawają mi starą,
Szapotawą, garbatą,
Co mi się nie lubi,
Tego nie chcę.
Lepszéj, jest taciczku,
Na bronnym koniczku,
Lepszéj jest, taciczku,
Na wojnę iść.
Niźli się ożenić,
Szkaradną żonę mieć,
Lepszéj jest, taciczku,
Wojakiem być.