Dziewczyna się budzi, widzi myśliwego,
Mówi w prostocie niewinnéj do niego:
A to co za przyczyna?
Jam nie wilk, nie liszka, tylko dziewczyna!
Dziewczyno kochana, spodobanie w tobie,
Pozwól mi się zbliżyć ku twojéj osobie. —
Idź ty precz, nie bądź mym katem,
Bobym oznajmiła przed całym światem. —
Mam ja kulę złotą i tę dałbym tobie,
Gdybyś mię przyjęła ku twojéj osobie. —
Idź ty precz, nie proś mnie o to,
Milsza mi jest cnota jak twoje złoto. —
Mam ja i dyament, i tenbym dał tobie,
Gdybyś mnie przyjęła ku twojéj osobie. —
Idź ty precz, powiem każdemu,
Jakbyś był przyczyną smutkowi mojemu.
Bądź zdrowa, dziewczyno, spodobanie w tobie,
Gdyż nie chcesz pozwolić ku twojéj osobie.
Poluj zdrów, jakeś polował,
A takie zwierzątka już nie znajdował.
Stoi tam u wody
Myśliwczyk młody,
Woła na szwarną dziéweczkę:
Podaj mi wody!
Jakoż ja mam stać,
Wody ci podać?
Jestem bosa, zimna rosa
Będzie uziąbać.
Obuj pończoszki
Na białe nóżki!
Jak mi Pan Bóg dopomoże,
Kupię trzewiczki.
Nie kupuj ty mi,
Kupże sam sobie;
Mam ja jeszcze matkę, ojca,
Kupią oni mi.
Nie może to być,
Ty masz moją być,
Jestem młody, jak jagody,
Nauczę robić.
Jest na dębie wić,
Nauczy robić,
A na brzozie chabineczka,
Wczas rano budzić.