Gdy idzie, niechże idzie,
Już łóżko usłane,
Dwa zagłówki półjedwabne
Łzami oblewane.
Dwie świéce zgorały,
Niż się namówili,
A téj trzeciéj do połowy,
Niż się położyli.
Jak przyszło o pół nocy,
O pierwszéj godzinie:
Obróćże się, Karolinko,
Prawém liczkiem ku mnie.
Nie obrócę, bo się smucę,
Głowiczka mię boli,
Utraciłach z róży wianek,
Nie po mojéj woli.
Nie płacz, nie płacz, nie lamentuj
O ten twój wianeczek,
Dam ja tobie z Wiednia przynieść
Bielony czépeczek.
Jakech ja do ciebie chodził bez te lasy,
Bywałaś, moja miła, weselsza,
A teraześ bardzo blada, —
Możno ci się serce wyspać nie da.
Jakech ja do ciebie chodził bez kałużę,
Wyglądałaś, ma miła, jako róża,
A teraześ bardzo blada, —
Możno ci się serce wyspać nie da.
Jakech ja do ciebie chodził pod okienko,
Bywałaś ma miła, krew i mléko,
A teraześ bardzo blada, —
Możno ci się serce wyspać nie da.
Jakech ja do ciebie chodził na dworeczek,
Chodził tam za tobą myśliwczyczek;
Myśliwczyczek szedł za lasy, —
Teraz ma kochanka smutek nosi.
Na téj łące zielonéj
Pasą się tam jelenie;
Pasie ich myśliwieczek
W myceczce[1] zielonéj.
Doczkaj na mnie, ma miła,
Zastrzelę ci jelenia,
Coby ci się podobała
Ta myceczka zielona.
Siedzi zajączek pod miedzą,
A myśliwcy o nim nie wiedzą,
Siedzi zając, medytuje,
Testament sobie spisuje
Śmiertelny.
A w czém ja się to zawinił,
I cóż ja krzywdę uczynił,
Że mnie zwierza mizernego
Gonią, tłuką niewinnego,
Jak zbójcy.
Ogrodniczek na mnie powiedział,
Iżem mu szczypeczki ogryzał,
A ja w kapusteczce siadał,
Tylko po listeczku zjadał
Jako pan.
A gońcy się na mnie udali,
Rozpuścili na mnie ogary,
Hajda, hajda, hajda, sasa,
Jużcić zajączek u lasa
We strachu.
Jużcić zajączek w półlesie,
Na myśliwców ogon podniesie,
A wy charty i myśliwcy
Gońcie mnie terazki wszyscy,
Jam jest pan
W lesie sam.
- ↑ Z niemieckiego: Mütze: czapka.