A ja was się pani matko pytam,
Gdzieście dali Maryankę piękną?
Czyście jéj to nie widzieli w polu?
Wybiera tam pszeniczkę z kąkolu.
Nie wybrała ani pół zagona,
Przyjechało trzech huzarów po nię.
Siadajże ty, Maryanko, z nami,
Będziesz widzieć jak jest między nami.
Wolałabych w to morze zaskoczyć,
Niżeli się z huzarem obaczyć.
O cóż płaczesz, lamentujesz,
Żech ja na wojence?
Będziesz se ty poglądała
Po mojéj sukience.
O cóż płaczesz, lamentujesz,
Iżech ja na wojnie?
A dyć mnie gwałtem nie wzięli,
Szedłem dobrowolnie.
O cóż płaczesz lamentujesz,
Iżech ja jest wojak?
Wyuczę się exercyrki,
Puszczą mnie na urlop.
W niedzielę raniuśko
Przyszło co na łóżko,
A byłci to mój kochanek,
Przyniósł mi jabłuszko.
Z jednéj strony białe,
Z téj drugiéj czerwone; —
Będziesz miała, ty dziéweczko,
Serce zasmucone. —
Chodziła po łące,
Załamuje ręce,
A przekrasnego syneczka
Nosiła na ręce.
Ach synu, mój synu,
Cóź ja ci mam robić?
Czyli ci mam kark zakręcić,
Czyli cię utopić?