Moja mamuliczko,
Nie róbcież mi tego,
Boćech ja jest wasz syneczek
Od serca waszego!
Ale mnie chowajcie,
Aż mnie wychowacie,
Albo jak mnie wychowacie,
Na wojnę mnie dacie!
Na wojnę mnie dacie
Pod króla, cesarza,
Będzie mi się szabla błyskać,
Jak na niebie zarza!
Zabrał się na wojnę
Pod huzary,
Dostałci koniczka,
Bronnego [1] szymliczka
Miasto żony.
A szedłci do Berny
Po ryneczku,
A ujzdrzał swą miłą,
A ujzdrzał swą miłą
W okieneczku.
Idźże od okienka,
Fałeczniku,
Mojego serdeczka,
Mojego serdeczka
Wyśmiéwniku.
Idźże od okienka,
Ty niecnoto,
Boć ja mam inszego
Na stokroć szwarniejszego[2]
Nade złoto.
Myśmy chłopy, myśmy chłopy,
My możemy wędrować,
My możemy w cudzéj ziemi
Szwarne panny miłować.
Już masz tłomok spakowany,
Już na stoliku leży,
Jenoć go wziąść na ramienie
I wynieść go za dźwierze.
Miła przyszła, tłomok wzięła,
I żałośnie zapłakała:
Bodajżem cię, ty hultaju,
Na nigdy nie była znała.
Było dość téj miłości
Cztéry fury furmańskie,
Teraz się jéj nie uzbiera
Na naparstek krawiecki.
Naparstek téż jest beze dna,
Miłość z niego już wypadła,
Bodajżem cię, ty hultaju,
Nigdy nie była znała.
Ona chodzi po ryneczku,
Do koszyczka skupuje,
A on chodzi po ulicy,
Szabelinką wywija.
Nadszedł go kamrat jego:
Widzisz, bracie, swoję miłą?
A dajże mi, bracie, pokój,
Patrzéć na nię nie mogę.