Nie będzie mnie głowiczka boleć.
Choć mnie, Jasiu, nie weźmiesz,
Alebych się rada dowiedziała,
Kaj po inną pojedziesz.
Pojedziesz ty w czépcu zaczepiona,
A będziesz płakała rzewnie,
A ja sobie w zielonym wianeczku
Będę sobie śpiewała.
Niech nie żyje ten co bróździ,
Co po mojéj zdradzie chodzi;
Bo to wielkie rzeczy są,
Kędy dwie miłości są.
Ten co się w miłości bawi,
Ten sobie serce zakrwawi;
Pamiętaj dziéweczko na to,
Że cię Pan Bóg skarze za to.
Za te twoje fałszywości
Nabije się twoich kości;
Za te twoje wybieranie
A lecy[1] jakie dostanie.
Jak ty pójdziesz do ółtarza,
Zgaśnie tobie twoja zarza;
Zgaśnie zarza i słoneczko,
Płakać będziesz, kochaneczko.
Będzie cię ksiądz stółą wiązał,
Wszystkie siły na cię wyjndą,
Wszystkie siły i wzdychanie,
Wspomnisz na piérwsze kochanie.