Jużem w różnych stronach bywał,
Różne dziéwczęta uwidział;
Jednak tyle nie cierpiałem,
Boch tak żadnéj nie kochałem.
Co to za krótkie kochanie,
Gdy wzajemne przywiązanie;
Ach niémasz to większéj rany,
Kiedy kocha niekochany.
Możno po ujaździe mojéj,
Już kto inszy będzie twoim;
Ach, dziewczyno, moja luba,
Tyś jest serca mego zguba!
Z góry czesta (ścieżka), z dołu droga,
Rozłączmy się, moja miła.
Cóż po naszém rozłączeniu,
Gdyśmy społem nauczeni?
Choćbyśmy się rozłączyli,
Dwa serdeczka zasmucili;
Dwa serdeczka, cztéry oczy
Płakać będą we dnie, w nocy.
Czarne oczy, co płaczecie,
Gdy mojemi nie będziecie!
Nie będziecie, bo nie śmiecie,
Darmo, darmo się myślicie.
Góro, góro, coś wysoka!
Moja miła jest daleka,
Daleka jest za górami,
Wielka miłość jest za nami.
Była miłość, już jéj niéma,
Bo się skryła do kamienia,
A z kamienia do paproci,
Już się więcéj nie nawróci.
Gdy świetliczkę zamiatała,
To ją łzami polewała:
Nie polewajże ją łzami,
Masz wodziczkę za drzwiami.
Góro góro, coś wysoko,
Moja miło, coś daleko!
Góro, góro, poniżże się,
Moja miło, przybliż mi się!
Już się góra poniżyła,
Moja miła się zbliżyła.
Dwa serduszka, cztéry oczy,
Co płakały we dnie, w nocy.
Czarne oczka, co płaczecie,
Kiedy mnie nie dostaniecie!
— — — — — —
— — — — — —
Kiedy izbę zamiatała,
To ją łzami polewała:
Nie polewaj izbę łzami,
Ciecze woda za górami.
Niechże ciecze i wyciecze,
Kiedy mnie ma miła nie chce!
Pytam cię się potajemnie,
Jeźli się ty kochasz we mnie?