Góro, góro, coś wysoka,
Mój kochanek jest daleko;
Nie daleko, za górami,
Wielka miłość między nami.
Za górami, za lasami,
Jest tam miłość między nami:
Dwa serdeczka, cztéry oczy,
Co płakały we dnie, w nocy. —
Ona izbę zamiatała,
Swemi łzami pokrapiała:
Nie pokrapiaj izby łzami,
Masz wodziczkę za dźwierzami.
Oczka, oczka, cóż płaczecie,
Iż swojemi nie będziecie?
Nie będziecie, bo nie śmiecie,
Nie dozwolą nam rodzice.
Jeźli się, kochanko,
Szczérze kochasz we mnie,
Będziesz ty miała
Przyjaciela ze mnie;
Jeźli kochasz, nie zapieraj,
Rany nie otwieraj!
Gdybyś ty wiedziała,
Jak myślę ku tobie,
Nie zapierałabyś
Swéj szczérości w sobie,
Dałabyś mi serce swoje,
Jabym ci dał moje!
Ale ty nie znajdziesz
Takowego jak ja;
Zapłaczesz ty nieraz,
Kochanko nadobna. —
Nie zapłaczę, nie mam o co,
Nie ujrzysz ty tego.
Chociaż nie uwidzę,
Z daleka usłyszę,
Do ciebie, kochanko,
Karteczkę napiszę,
A o odpis bardzo proszę,
Bo cię w sercu noszę.
Nie pisz, synku, nie pisz,
Nie będę czytała,
Bom ja ciebie, synku,
Nieszczérze kochała,
Już ma inny serce moje,
Już nie dbam o twoje!