20
1494 przerażony jakąś wizją. Ucieka podobnież w roku 1529 — tym razem z oblężonej Florencji, której obronę mu powierzono. Chroni się do Wenecji, zamierza nawet uciec aż do Francji. Poczem ogarnia go wstyd: pośpiesza naprawić błąd; wraca do oblężonego miasta i aż do końca oblężenia czyni swą powinność. Lecz gdy Florencja została zdobyta i gdy zapanowały kaźnie proskrypcji, jakże się lęka wtedy i drży o siebie. Potrafi nawet zabiegać o względy samego proskryptora Valoriego, który wtedy właśnie skazał był na śmierć jego przyjaciela, szlachetnego Battistę della Palla. Posunął się niestety aż do zapierania się swych przyjaciół, wygnańców florenckich[1].
Boi się. I napawa go ta trwoga wstydem śmiertelnym. Zapada w chorobę z obrzydzenia do siebie. Chce umrzeć. Zdawało się, iż umrze istotnie [2].
Umrzeć jednak nie może. Ma w sobie tę szaloną żywotność, która odradza się codzień na coraz to większe cierpienia. — Obyż mógł przynajmniej oderwać się od działania! Lecz nie dane mu było i to. Nie może nie działać. Działa tedy, działać musi. — Działaż on aby? — Coś przezeń działa: ponosi go wichrzyca namiętności szalonych i sprzecznych, jak potępieńca Danta.
Jakże cierpieć musiał!
O biada, biada, przechodzę w spomnieniu
Przeszłość ubiegłą, nie znajdując ani
Dnia, by mi życie nie było go dłużne!
Kłamne nadzieje i westchnienia próżne...[3]
I zwracał się do Boga z tym okrzykiem rozpaczy:
- ↑ “.... Wystrzegałem się rozmów i stosunków z wygnańcami i na przyszłość będę się ich jeszcze bardziej wystrzegał... Nie rozmawiam z nikim, najmniej zaś z florentczykami. Gdy kłaniają mi się na ulicy, nie mogę, oczywiście, odpowiadać inaczej, niż przyjaznym ukłonem: mijam ich jednak. Gdybym wiedział, co to są za ludzie, ci wygnańcy florenccy, nie odpowiadałbym w żadnym razie na ich powitania“, (List z Rzymu 1548 roku, pisany do Lionarda, który go uprzedza o tem, że we Florencji wiedzą już o jego stosunkach z wygnańcami, przeciw którym Cosimo II wydał właśnie bardzo surowy edykt).
Czyni więcej jeszcze. Wypiera się tego, iż, będąc chorym, korzystał z gościnności Strozzich.
„Co zaś do zarzutu, jaki mi czynią z tego, żem podczas choroby był pielęgnowany u Strozzich, twierdzę, że nie przebywałem w ich domu, lecz w pokoju Ludwika del Riccio, który był do mnie bardzo przywiązany“. (Luigi del Riccio był na służbie Strozzich). — Nie było najmniejszej wątpliwości, że Michał Anioł był gościem Strozzich, a nie Riccia: przed dwoma laty darował był obu Niewolników (znajdujących się obecnie w Luwrze) Robertowi Strozzi’emu, w podzięce za gościnność ową. - ↑ W r. 1531, po zdobyciu Florencji, po poddaniu się Klemensowi VII i uprzejmościach świadczonych Valoriemu.
- ↑
Oilme, oilme pur reiterando
Vo’l mio passato tempo e non ritruovo
In tucto un giorno che sia stato mio!(Poezje [prawdopodobnie z 1532 r.]: Frey XLIX, Staff, str. 53).