Strona:PL Rolland - Żywot Michała Anioła.djvu/056

Ta strona została przepisana.

44

Michał Anioł powrócił do Rzymu. Juljusz II obarczył go nowem zadaniem, nie mniej nieoczekiwanem i jeszcze bardziej niebezpiecznem. Malarzowi, który nie miał pojęcia o technice freskowej, nakazał pokryć malowidłami sklepienie kaplicy Sykstyńskiej. Rzekłbyś, papież upodobał sobie udzielanie rozkazów niewykonalnych, zaś Michał Anioł wykonywanie ich mimo wszystko.
Do narzucenia mu tej pracy przyczynił się prawdopodobnie Bramante, który, widząc, jak Michał Anioł powraca do łask, spodziewał się, iż w tem przedsięwzięciu przygaśnie sława jego[1]. Próba stawała się dla Michała Anioła tembardziej niebezpieczną, że w tymże roku I508. rywal jego, Rafael, rozpoczął z tak niezwykłem powodzeniem malowanie Stanz watykańskich[2]. Michał Anioł czynił wszystko możliwe, aby uchylić się od tak wątpliwego zaszczytu, nie wahał się nawet zaproponować Rafaela na swoje miejsce; mówił, że nie jego to sztuka i że z tego zadania nie może się wywiązać z powodzeniem. Ale papież uparł się, — należało ulec.

Bramante zbudował dla Michała Anioła rusztowanie w kaplicy sykstyńskiej; sprowadzono mu ku pomocy kilku malarzy z Florencji, biegłych w malarstwie freskowem. Ale Michał Anioł, jak się rzekło, nie znosił niczvjego współpracownictwa i pomocy. Oznajmił przedewszystkiem, że rusztowanie Bramanta jest do niczego, i zbudował dla się własny pomost. Zaś do malarzy florenckich uprzedził się z miejsca, i bez jakichkolwiek wyjaśnień zamknął im poprostu drzwi przed nosem. Któregoś ranka kazał zetrzeć wszystko, cokolwiek oni namalowali

  1. Tak utrzymuje przynajmniej Condivi. Należy jednak zaznaczyć, że już przed ucieczką M. A. do Bolonji była mowa o powierzeniu mu malowideł Sykstyny i że wówczas ów projekt nie uśmiechał się Bramantemu, który starał się oddalić z Rzymu swego rywala. (List Piotra Roselli’ego do Michała Anioła, z maja 1506 r.).
  2. Od kwietnia do września 1508 r. malował Rafael komnatę, zwaną de la Segnatura (Szkołę ateńską i Dysputę o Najśw. Sakramencie).