Strona:PL Rolland - Żywot Michała Anioła.djvu/058

Ta strona została przepisana.

46

nieuznawał żadnych wymówek. Musiał powrócić do pracy. Do tych utrudzeń i niepokojów przydawali jego najbliżsi ohydne natarczywości swoje. Cała rodzina żyła jego kosztem, nadużywała tej pomocy, wydławiała ją wręcz z niego. Ojciec jego nie przestawał biadać, niepokojąc go nieustannie sprawami pieniężnemi. Musiał tracić czas na dodawanie mu otuchy, gdy sam był tak bardzo przygnębiony.

„Niech się ojciec nie przejmuje temi sprawami, w których nie idzie wszak o życie... Nie dopuszczę, aby Mu brakowało czegokolwiek, póki sam mieć coś będę... Gdyby nawet wszystko, co ojciec posiada, było Mu odebrane, nie zbraknie ojcu mimo to niczego, póki ja żyć będę... Wolę być biednym i widzieć ojca przy życiu, niźli posiąść wszystkie złoto na świecie i dowiedzieć się o śmierci Jego... Jeśli nie możecie żyć, jak wszyscy inni, w czci i poważaniu ludzkiem, niech wam wystarczy kęs własnego chleba; żyjcie w Chrystusie, zbożnie i ubogo, jak ja to czynię tutaj; gdyż żyję tu nędznie, a nie dbam ani o życie, ani o cześć, to znaczy o świat cały; a żyję w wielkich udręczeniach i bezgranicznej bezotusze. Od lat piętnastu nie mam ani jednej dobrej godziny; czyniłem wszystko, co mogłem, aby was podtrzymywać; nie uznawaliście tego nigdy, nie wierzyliście w to nawet. Boże, przebacz nam wszystkim! Jestem gotów i na przyszłość, póki żyć będę, postępować z wami jak dotychczas, — obym tylko mógł!“[1]


Wyzyskiwali go i trzej bracia. Oczekiwali od niego pieniędzy i stanowiska, czerpali bez skrupułów z niewielkiego kapitału, złożonego przezeń we Florencji; nawiedzali go w Rzymie i zamieszkiwali u niego; Buonarroto i Simone żądali, by kupił każdemu z nich zakład handlo-

  1. Listy do ojca, 1509-1512 r.