Ta strona została przepisana.
49
żądaniami, chełpiąc się przytem, że więcej z jego powodu wydał pieniędzy, niźli ich odeń otrzymał.
„Chciałbym się dowiedzieć od twej niewdzięczności, — odpowiada mu Michał Anioł, — skąd masz wogóle pieniądze? Chciałbym wiedzieć, czy bierzesz pod uwagę te 228 dukatów, które zabraliście mi z banku Santa Maria Nuova, oraz te setki dukatów, jakie przesyłałem wam do domu, oraz wszystkie te trudy i troski, jakie znoszę, aby móc was utrzymywać? Chciałbym wiedzieć, czy zdajesz sobie sprawę z tego wszystkiego! Gdybyś miał dosyć rozsądku, aby uznać prawdę, nie mówiłbyś do mnie: „Wydałem tyle i tyle z moich pieniędzy“; nie przyjeżdżałbyś tutaj, aby mnie dręczyć i zaprzątać mi głowę twemi interesami, nie pomnąc przy tem na całe moje dotychczasowe zachowanie się i dbałość o was. Powiedziałbyś sobie raczej: „Michał Anioł wie, co pisze, skoro teraz czegoś nie robi, widocznie nie może, jest w tem na razie jakaś przeszkoda, o której nie wiemy, — poczekajmy zatem cierpliwie“. Gdy koń biegnie co sił, nie trzeba go bóść ostrogami, aby biegł prędzej, niż może. Lecz wy nie znaliście mnie nigdy, i nie znacie dotychczas. Niech wam Bóg wybaczy! Udzielił mi on łaski wytrzymałości w tem wszystkiem, com czynił, aby móc wam dopomóc. Uznacie to wtedy, gdy już mnie mieć nie będziecie“.[1]
W takiej to atmosferze niewdzięczności i zawiści szamotał się Michał Anioł: między niegodną rodziną, która go napastowała nieustannie, a zawziętymi wrogami, którzy go szpiegowali, spekulując zarazem na jego niepowodzeniu. On zaś tworzył tymczasem bohaterskie dzieło Sykstyny. Lecz jakże rozpaczliwym wysiłkiem! Nie wiele brakowało do tego, aby poniechał wszystkiego i uciekł ponownie. Zdawało mu się, że umrze[2]. Może życzył sobie nawet tego.