93
Twemi oczyma widzę światłość błogą,
Której nie widzi me ślepe spojrzenie.
Siłą nóg twoich w lekkość ciężar mienię,
Któremu sprostać me chrome nie mogą.
Bez piór, na skrzydłach twych lotną mknę drogą,
Twym duchem wzbijam się w niebios sklepienie.
Jak zechcesz, blednę, albo się rumienię,
Ziębnę na słoncu, płonę zimą srogą.
O mojej woli, twa wola stanowi,
Myśli me rodzą się z serca twojego;
Oddech twój życie w moich słowach wznieca.
Sam przez się rówien jestem księżycowi,
Z którego tyle li oczy dostrzegą
W niebiosach, ile go słońce oświeca.[1]
Słynie jeszcze bardziej ten drugi sonet, jedna z najpiękniejszych pieśni miłosnych, jaka kiedykolwiek napisana została na chwałę przyjaźni doskonałej:
Gdy czysta miłość, wzniosła litość święci
Dwa serca, w szczęściu wierne sobie stale,
Gdy biorą jedno nieszczęście w podziale,
Rządzone jednym duchem w jednej chęci,
Gdy jedna dusza w dwojgu ciał je nęci
Lecieć na jednych skrzydłach w nieba dale,
Gdy miłość bierze, za cel jednej strzale,
Kochanków, którzy płoną nią przejęci,
Gdy zamiast siebie kochać, każdy baczy
W drugim pragnienia przedmiot i czułości,
Gdy dwóch o celu jedynym pamięta,
- ↑ Poezje. (Frey CIX19; Staff 158).