103
nia sztuki, które markiza omawia z powagą religijną. Dzieło sztuki jest dla niej, jak dla Michała Anioła, aktem wiary.
Dobre malarstwo, — powiada Michał Anioł, — zbliża się do Boga i jednoczy się z nim... Jest ono zaledwie kopją Jego doskonałości, cieniem Jego pędzla, Jego muzyki, Jego melodji... Nie wystarcza tedy, aby malarz był wielkim i zręcznym mistrzem. Sądzę raczej, że winien on wieść życie możliwie najczystsze i najświętsze, aby Duch Święty kierował jego myślami...[1].
Śród tych rozmów iście świątobliwych, we wzniosłej pogodzie ducha, upływa im tak dzień w murach kościoła San Silvestro. Niekiedy wolą przyjaciele dokończyć tych rozmów w ogrodzie, który nam opisuje Francesco da Hollanda: „w pobliżu fontanny, w cieniu krzewów laurowych, na ławce wspartej o mur całkowicie pokryty bluszczem“, skąd roztaczał się u ich nóg widok na Rzym cały[2].
To piękne obcowanie przyjaciół nie trwało, niestety, długo. Przerwało je przesilenie religijne, przez jakie przechodziła markiza z Pescary. W roku 1541 opuściła nagle Rzym, by zamknąć się w klasztorze w Orvieto, poczem w Witerbo.
- ↑ I-sza cześć Djalogu o malarstwie w Rzymie.
- ↑ Ibid. Część III. — W dniu tej rozmowy Oktawjusz Farnese, siostrzeniec Pawła III, żenił się z Małgorzatą, wdową po Aleksandrze de Medici. Na tę uroczystość pochód triumfal-ny, — dwanaście rydwanów „antycznych“, — przeciągał przez piazza Navona, gdzie tłoczył się tłum. Michał Anioł z przyjaciółmi swymi schronił się w zacisze kościoła San-Silvestro.
- ↑ Condivi. — Nie są takiemi wprawdzie te listy Wiktorji, jakie się dotychczas przechowały: są one niewątpliwie szlachetne, lecz nieco chłodne. Nie należy jednak zapominać, że z całej tej korespondencji pozostało zaledwie pięć listów: jeden z Orvieto, jeden z Viterbo, oraz trzy listy z Rzymu z lat 1539 do 1541 r.