118
Giovanni dei Fiorentini, — ostatni z jego wielkich projektów, nieurzeczywistnionych, jak tyle innych. Prosili go florentczycy, aby zbudował kościół dla ich „nacji“ w Rzymie; książę Cosimo sam napisał doń w tej sprawie list nader pochlebny. Z miłości dla Florencji przystąpił Michał Anioł do pracy z zapałem młodzieńczym[1]. Powiedział rodakom swoim, że „gdy wykonają jego plan, będą posiadali kościół taki, że nawet Rzymianie i Grecy nie mieli nigdy nic podobnego“. — „Słowa, — powiada Vasari, — jakie zresztą nigdy nie wychodziły z jego ust, był bowiem niesłychanie skromny“. Florentczycy przyjęli plan, nie zmieniając w nim nic. Przyjaciel Michała Anioła, Tiberio Calcagni, wykonał pod jego kierunkiem model drewniany tego kościoła: — „było to dzieło sztuki tak niezwykłej, że nie widziano nigdy kościoła równie pięknego, bogatego i urozmaiconego w szczegółach. Przystąpiono do budowy; wydano 5.000 talarów. Poczem zabrakło pieniędzy i roboty przerwano, ku najgłębszemu zmartwieniu Michała Anioła“[2]. Kościoła tego nie zbudowano nigdy, zaprzepaścił się nawet i model sam.
Takie to było ostatnie rozczarowanie artystyczne Michała Anioła. Umierając, jakież mógł mieć złudzenia co do tego, że Święty Piotr, ledwie wszczęty, zostanie kiedykolwiek skończony, że przeżyje go jakiekolwiek z dzieł jego? On sam, gdyby mógł postąpić wedle woli, zniszczyłby je może. Historja ostatniej jego rzeźby, Zdjęcia z Krzyża z katedry florenckiej, dowodzi jak dalece wyzwolił się już ze sztuki. Wprawdzie rzeźbił wciąż jeszcze, nie czynił tego jednak z wiary w sztukę, lecz