120
swego, wskazuje, jak poważnie pojmował Michał Anioł swą misję ojcowską[1]. Nie obywało się przy tem bez częstych wybuchów gniewu. Lionardo wystawiał nieraz na próbę cierpliwość swego stryja, a ta cierpliwość nigdy wielką nie była. Brzydkie pismo chłopaka wystarczało, by Michała Anioła wyprowadzić z równowagi. Dopatrywał się wtem braku szacunku ze strony siostrzeńca:
Nieufny z natury, stał się jeszcze bardziej podejrzliwy wskutek tego niesmaku, jakim go przepełnił stosunek z braćmi; nie robi sobie tedy złudzeń co do pokornych i schlebiających uczuć bratanka: uczucia te zwracały się, jak mniemał, przedewszystkiem do jego kasy, którą chłopak spodziewał się odziedziczyć. Michał Anioł nie wahał się powiedzieć mu to w oczy. Gdy razu pewnego był chory i w niebezpieczeństwie życia, dowiedział się, że Lionardo zjechał czemprędzej do Rzymu i poczynił ja-