149
Ostrożności te nie były zbyteczne. Zbliżał się skon. Ostatni list Michała Anioła pochodzi z 28 grudnia 1563 r. Od roku nie pisywał sam prawie wcale; dyktował jedynie i podpisywał. Daniel da Volterra załatwiał jego korespondencję.
Pracował wciąż. 12 lutego 1564 r. spędził cały dzień na nogach przy swej Pietà[1], 14 lutego opadła go gorączka. Tiberio Calcagni, powiadomiony o tem, przybiegł natychmiast i nie zastał go w domu. Mimo deszczu Michał Anioł poszedł na przechadzkę po Campagnii. Gdy powrócił, Calcagni czynił mu wymówki, że postępuje nierozważnie, wychodząc na taką pogodę.
— Czegoż chcecie, — odparł. — Jestem chory i nie mogę sobie znaleźć miejsca.
Niepewność słowa, jego wejrzenie, cera twarzy, zaniepokoiły bardzo Calcagniego. „Koniec może nie nastąpić natychmiast, — pisze do Lionarda, — obawiam się jednak, iż jest niedaleki“[2].
Tegoż dnia prosił Michał Anioł Daniela da Volterra, aby go odwiedził i pozostał przy nim. Daniel posłał po lekarza, Fryderyka Donatiego; zaś 15 lutego na życzenie Michała Anioła napisał do Lionarda, iż może przyjechać i widzieć się z nim, „lecz, żeby miał się na ostrożności, bo drogi są obecnie nie dobre“[3].