159
kładał fundamenty ziemi, gdym sznur nad nią przeciągał i założył miary jej?... Azaś wszedł do głębokości morskich i przechodziłeś się nad przepaściami?... Azać otworzone są bramy śmierci? i widziałeś drzwi ciemne?... Izali wypuścisz błyskawice — i pójdą, a wróciwszy, rzeką tobie: — Owośmy!?...“
Nad zagadką życia i twórczości Michała Anioła zastanawiać się będzie niewątpliwie pokolenie każde (z większem bodaj uzasadnieniem, niźli nad zagadką Hamleta); acz nie każde czynić to będzie z równym pesymizmem w stosunku do duszy ludzkiej i z równą wiarą w naczelne „prawdy“ swej doby.
Gleba i mierzwa tego posiewu rzeczy nieśmiertelnych: bolesne życie Michała Anioła odtworzone zostało w tej książce z wielką plastyką czarnych plam smutku. Autor Jean-Christophe’a pisał rzecz tę w czasach najcięższych zmagań się wewnętrznych i bodaj że w wyzwalaniu się z tego pesymizmu, którego piętno wycisnęło się na Żywocie. Twórca Colas Breugnon’a przemówiłby dziś niewątpliwie z innego tonu i o Michale Aniele. Jednakże te ustępy, w których wielki powieściopisarz opowiada o dobrowolnej nędzy i zaniedbaniu Michała Anioła, a królewskiej jego przytem szczodrobliwości dla innych, o bezgranicznej dobroci tego opryskliwca i zrzędy, o samotnem, w nieustannej pracy, konaniu tego starca, otoczonego czcią nieomal religijną Włoch całych, — ustępy te zniewalać muszą każdą wrażliwość i wyobraźnię. Wnikliwe człowieczeństwo Romain Rollanda sprawia, że te stronice Żywota przewyższają wielokrotnie odpowiednie rozdziały w dziełach uczonych i erudytów.
I dlatego książka ta warta jest przeczytania. A że się z nią ten i ów sprzeczać będzie niekiedy w duchu, — tem lepiej! Tem pewniej sięgnie on po poezje Michała Anioła, tem żywiej przemawiać doń będą arcydzieła dłuta i pędzla jego.