Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/109

Ta strona została przepisana.

O, nie mogę tego uczynić! — Wybaczcie mi tedy, że żyję w odosobnieniu, gdy pragnąłbym cieszyć się waszem towarzystwem. Niedola moja tem cięższa jest, że w niej właśnie leży źródło fałszywych o mnie sądów. Wzbronione mi jest szukanie ulgi w towarzystwie, w subtelnych rozmowach, w wynurzeniach wzajemnych. Sam, zupełnie sam. Ze światem zetknąć mi się wolno o tyle tylko, o ile wymaga tego nieodzowna konieczność. Muszę żyć jak wywołaniec. A gdy zbliżam się do jakiegoś towarzystwa, chwyta mnie pożerająca trwoga, że zauważą kalectwo moje.
Oto sześć miesięcy spędziłem na wsi. Uczony mój lekarz zalecił mi, abym jaknajbardziej słuch oszczędzał; taki był też własny mój zamysł. A jednak kilkakrotnie moje usposobienie towarzyskie pociągnęło mnie między ludzi. Lecz jakież czułem upokorzenie, skoro ktoś obok mnie mówił, że słyszy w oddali fletnię, gdy ja nic nie słyszałem, lub skoro mówił, że słyszy śpiew pastuszka, gdy ja wciąż nie