Teraz, ku pocieszeniu mojemu, przybył tu człowiek, dzięki któremu doznaję radości rozmowy i bezinteresownej przyjaźni; jest to jeden z moich przyjaciół młodości[1]. Często mówiłem z nim o tobie i powiedziałem mu, że odkąd rozstałem się z ziemią moją, ty jesteś jednym z wybranych mego serca. — I on nie lubi...[2]. Ten jest i pozostanie zawsze zbyt słabym na przyjaźń człowiekiem. Na niego i na..... patrzę jak na instrumenty muzyczne, na których gram, kiedy mi się podoba; lecz nie mogą oni być nigdy dostojnemi świadkami twórczości mojej, podobnie jak nigdy w życiu mojem nie mogą brać udziału; oceniam ich wyłącznie według usług, jakie mi świadczą. O, jakżebym był szczęśliwy, gdybym w całej pełni władał słuchem! Frunąłbym wtedy do ciebie. Lecz muszę odmawiać sobie
Strona:PL Rolland - Beethoven.djvu/119
Ta strona została przepisana.